Uczucia drogowskazem do trafnych decyzji

Skąd wiesz, co czujesz? Po czym poznajesz, że jesteś uskrzydlona, osowiała albo niespokojna? Skąd to wiesz? A gdybym zapytała Cię, „Jak się masz?” to, co mi powiesz i po czym poznajesz, że właśnie tak?

Wskazówek i dyskusji na temat tego, jak odczytywać uczucia i emocje w dostępnej literaturze z zakresu psychologii, filozofii albo duchowości można znaleźć naprawdę sporo i mam intuicję, że dokładnie wiesz, o czym mówię.

Jednak tutaj chcę, żebyś skupiła się na swojej prawdzie i swoim patrzeniu na świat. Na tym, jakie coś dla Ciebie jest, albo, jakie dla Ciebie nie jest, a jeszcze bardziej, jakie to ma dla Ciebie znaczenie, bo…

To, co jest istotne z punktu widzenia naszego dobrostanu, to relacja, jaką mamy z naszymi myślami i z tym, co odbieramy przez oczy, uszy, nos, i skórę, czyli…

Relacja, której wyznacznikiem są uczucia.


I choć chciałoby się, żeby uczucia były zarezerwowane do sytuacji w jakikolwiek sposób romantycznych, to… wiem, że to, co za chwilę napiszę może Ci się nie spodobać, to… uczucia sygnałem płynącym z naszego ciała. Są psychofizjologiczną odpowiedzią organizmu na to, co odbieramy zmysłami. Tak po prostu?

I tak i nie, bo są informacją o tym, czy to, czego doświadczamy, to, co robimy i to, co o tym myślimy, jest dla nas dobre w naszym tego słowa rozumieniu, czyli czy jesteśmy szczęśliwe po swojemu? A dokładnie, czy i jaki mamy z nimi kontakt?

Czy potrafimy je zauważać, nazywać, wyrażać i się nimi dzielić, a to już takie zero jedynkowe nie jest. Wymaga uważności, subtelności, a nawet odwagi, pomimo, że jest elementem naszego podstawowego społecznego być albo nie, a oczywistością znaną jak stary dąb, że…

Im częściej doświadczasz stanów przyjemnych, tym jesteś bardziej spełniona, a im więcej stanów nieprzyjemnych, tym oddalasz się od wspierającego kontaktu z sobą i z innymi. Dlatego można powiedzieć, że…

Uczucia są jak tarcza kompasu, na którym wskazówką są nasze wartości i…


Jeśli w tym, co robimy, naszym azymutem jest dobrostan, to uczucia, jakie nam wtedy towarzyszą, w przeważającej części są przyjemne, dodające energii, mobilizujące, świętujące, a jeśli się od niego oddalamy, to dopadają nas stany demobilizujące, odbierające energię i nieprzyjemne.

Za to, to, na co warto zwrócić uwagę, to swój styl działania, bo w zależności od tego, czy patrzysz najpierw na tarczę, a potem na wskazówkę, czy odwrotnie, to reagujesz albo w zależności od swojego samopoczucia, albo wręcz przeciwnie, o dobry nastrój dbasz trzymając się wskazówki, czyli swoich wartości.

Uczucia, to z jednej strony coś oczywistego i wzniosłego towarzyszącego nam, na co dzień, a z drugiej temat uznawany za trudny, skomplikowany i wstydliwy. I teraz pomyśl, jak to się dzieje, że jako dzieci nie mamy trudności, by nimi żyć i być z nimi w kontakcie w pełnej harmonii, a jako dorosłe uczymy się tego na nowo? Na przykład, dlatego, że…

Większość z nas ma za sobą różne doświadczenia w byciu słyszaną, braną pod uwagę, w byciu ważną i radzi sobie z tym najlepiej, jak umie, choć nie zawsze tak, jak w głębi serca tego chce. A odkrywanie swoich uczuć pozwala w unikalny dla siebie sposób rozkwitać, uwalniać i otwierać się na nowe możliwości, choć…

Tak! Wymaga to wewnętrznej mocy. Bo jest coś takiego jak wstyd z powodu tego, co odczuwamy, albo tego, w jaki sposób coś przeżywamy. Temat wstydu jest bardzo szeroki, dlatego zostawiam go na zupełnie osobny warsztat, tutaj chcę, żebyś wiedziała, że wstyd jest jedyną emocją, uczuciem, stanem, który powstaje w towarzyszeniu innej osoby.

Gdybyś żyła na bezludnej wyspie, to inne stany uczuciowe przeżywałabyś, nawet nie widząc innych ludzi, a wstydu nie. Wstyd przeżywamy jedynie w relacji z kimś i jedynie w niej możemy się od niego uwolnić. Tutaj powiem tylko tyle, że…

Jeśli poczujesz wstyd dotyczący uczuć, to spróbuj zobaczyć go jako sprzymierzeńca i odpowiedzieć sobie na pytanie, „Dla jakich dobrych powodów mój wstydzie pojawiasz się właśnie teraz?”. A zresztą, i tak…

Gdyby zmienił się ktoś, to byłabym szczęśliwsza, jaka to nieprawda… brrr!


I mam nadzieję, że od dzisiaj to zdanie odejdzie już na zawsze do lamusa, choć przewrotnie jeszcze zapytam… ile razy dzisiaj pomyślałaś, „gdyby nie on/ona/ono… gdyby nie to, czy tamto…”, to czułabym się o wiele, wiele lepiej?

Brzmi to dla Ciebie znajomo? To zupełnie tak, jak dla większości z nas, bo w takim podejściu, można powiedzieć, że kulturowo jesteśmy umoczone po pas, a tak naprawdę, to…

Nie odpowiadasz za uczucia innych tak, jak inni nie odpowiadają za Twoje. Powiesz mi, „hej! Ale przecież w końcu to ma wpływ na mnie, co się dzieje. Odczuwam coś, bo coś widzę albo coś słyszę?” Tak! I nie o tym mówię, bo…

Mam na myśli to, że to, co widzisz albo słyszysz wywołuje w Tobie uczucia niekoniecznie takie same jak u kogoś innego i niekoniecznie takie same, jakie byłyby u Ciebie, gdybyś znalazła się w takiej samej sytuacji dwa dni wcześniej albo trzy dni później…

To, jak daną sytuację przeżywasz, zależy od poziomu Twojego dobrostanu i aktualnych potrzeb życiowych, a nie od sytuacji samej w sobie. Odpowiadamy za to, co mówimy, za to, co robimy, za intencje z jaką działamy, jednak za uczucia, jakie to wywołuje już nie.

Pomijam oczywiście działania celowe, które wchodzą w zakres tak zwanych działań manipulacyjnych, bo tym się tutaj nie zajmujemy. Tutaj uczymy się bycia w relacji autentycznej w kontakcie z rzeczywistymi uczuciami. I pokażę Ci to na przykładach:

Denerwujesz mnie!

Czy taka wypowiedź nie sugeruje, że ten ktoś właśnie zdecydował o tym, co teraz czujesz? Byłoby to, co najmniej dziwne, prawda? I wyobrażam sobie, że w ogóle nie masz na to ochoty, żeby napełniać się uczuciem na czyjeś żądanie. Mam rację? A co, gdybyś zamiast tego powiedziała…

Rozumiem, że się złościsz, jednak wolałabym, żebyś ją inaczej mi pokazała niż krzykiem, bo go nie znoszę.

Zasmuciłeś mnie!

Tak? Rzeczywiście ktoś ma taką moc, żeby spowodować swoim zachowaniem Twój smutek, czy raczej smutek odczuwasz, dlatego, że w tym momencie jakaś ważna wartość nie została wzięta pod uwagę tak, jak tego chciałaś? Może jesteś smutna, bo…

No posłuchaj przykładowej, innej wypowiedzi niż „Zasmuciłeś mnie!” Jak by to było, gdybyś w tej samej sytuacji powiedziała:

Jestem rozczarowana. Miałam wrażenie, że w nowej pracy idzie Ci dobrze, niestety tak nie jest. Co się dzieje?

Ma to dla Ciebie sens? Wiesz, bo to jest tak, że gdyby ktoś znalazł się na Twoim miejscu, dokładnie w tej samej sytuacji, to mógłby się na przykład zezłościć, bo… to nie sytuacja wywołuje w nas uczucia, tylko to jak my ją odbieramy. Przykład trzeci mam taki…

Sprawiłaś mi przykrość!

Jeżeli bierzemy odpowiedzialność za swoje uczucia, to powiedziałybyśmy to raczej tak:

Smutno mi, bo zależy mi na tym, żebyśmy dogadywały się w sposób, który odpowiada nam obu. Powiesz mi, co dokładnie masz na myśli mówiąc: „Wypchaj się!”? Bo…


Bo uczucia mówią o nas, a nie o innych…


Zobacz, gdy słyszysz „błękitne niebo”, to, jakie uczucia się w Tobie pojawiają? Czy jest to bardziej zniecierpliwienie, błogość, czy coś innego? A jeśli powiem „zachód słońca nad morzem”, to, co czujesz?

Nostalgię, wstręt czy euforię? A jeśli poproszę, pomyśl o ostatnio zdawanym egzaminie, to, co czujesz? Złość czy dumę? A jak powiem wizyta u lekarza, to masz w sobie ulgę, zażenowanie, czy coś innego? A teraz pomyśl o kimś bardzo Ci bliskim i…

Odpowiedz na te same pytania w jej imieniu, czyli, co czułaby w tych sytuacjach? Postaw się na jej miejsce tak, jakbyś na chwilę założyła jej buty

Pomyśl, gdy ta osoba widzi błękitne niebo, to jak sądzisz, jakie uczucia się w niej pojawiają? A jeśli ta osoba ma przed sobą widok zachodu słońca nad morzem to, co czuje? A co czuje, gdy myśli o swoim ostatnim egzaminie? A jakie uczucia się w niej pojawiają, gdy wspomina wizytę u lekarza? Czy te uczucia są takie same, jakie były u Ciebie przed chwilą?

To teraz jeszcze inna sytuacja…

Pomyśl o osobie, która wyjechała za granicę do pracy sezonowej i trzeci tydzień zbiera truskawki w pełnym skwarze. Co czuje, gdy o szóstej rano widzi błękitne niebo? A teraz wyobraź sobie kogoś, kto przez swoją młodość mieszkał w nadmorskiej miejscowości, a potem z przyczyn, na które miał wpływ mniejszy, niż chciał, opuścił to miejsce na dwadzieścia lat. I teraz przyjechał ze swoimi dziećmi odwiedzić stare kąty i właśnie przed jego oczami roztacza się nadmorski zachód słońca, co czuje ta osoba?

Pomyśl o kimś, kto do ostatniego swojego egzaminu podchodził pięć razy i za tym ostatnim razem, wtedy, kiedy go zdał, tam poznał kogoś, kto zaproponował mu świetną dla niego pracę? Jak sądzisz, co czuje ta osoba myśląc o swoim ostatnim egzaminie?

Jestem pewna, że w odbiorze osobistym i tym w czyimś imieniu, pojawiają się u Ciebie różnice, jeśli chodzi o uczucia. Nie może być inaczej, bo okoliczności, czyli fakty każdy z nas odbiera na swój, niepowtarzalny sposób.

Dzieje się tak, bo sytuacje i miejsca same w sobie nie mają mocy wywoływania takich samych uczuć u ludzi w nich uczestniczących. To, jakich uczuć doświadczamy, zależy od:

  • Naszego stanu psychofizycznego, albo inaczej mówiąc biologicznego.
  • Od etapu rozwoju i tego, na czym aktualnie nam zależy.
  • Od doświadczeń życiowych, ich, jakości i zakresu.
  • Od decyzji, czy i co w związku z tym, czego doświadczamy, chcemy zrobić i…
  • Od podjęcia konkretnych działań.

Oczywiście są sytuacje, które większość z nas przeżywa podobnie, na przykład narodziny dziecka, ślub, awans, rozstanie, strata, przeprowadzka, jednak i tu uczucia, jakie nam wtedy towarzyszą, odczuwamy z różnym nasileniem i w różnych ich odcieniach, bo uczucia…

Zależą od nas, a nie od zewnętrznych okoliczności.


Tak! Taka postawa wymaga treningu, jednak warto go podjąć, co najmniej po to, żeby zadbać o swoją wrażliwość i pracować w zgodzie ze swoimi wartościami. Co Ty na to?

Pięknego dnia!

Aga

P.S.
Więcej na temat uczuć i wartości znajdziesz w Subtelnej w pracy. < Zerkniesz?