Kompromis to nie porozumienie?
Jeśli kompromis to nie porozumienie, to, co nim jest?
Kompromis, jako wspierająca forma rozwiązania konfliktu nie istnieje, bo w nim zawsze ktoś coś traci. Szokujące? Też jestem otumaniona i zbita z tropu, kiedy dociera to do mnie. Bo przez wiele lat uczę się właśnie jego sztuki ufając w moc sprawczą i jakiegoś rodzaju sprawiedliwość.
Zaznaczę tylko, że nadal wierzę w siłę kompromisu tam, gdzie nie ma znajomości filozofii Marshalla Rosenberga. I na pewno w wielu sytuacjach jest to najlepsze, bo jedyne dostępne rozwiązanie pozwalające żyć w zgodzie. Przynajmniej przez jakiś czas. Jednak znam już coś innego, co daje o wiele więcej.
I tutaj nikt nie musi z niczego rezygnować. Owszem, poszukiwanie ustaleń czasem jest trudne, a nawet boli. Jednak przy dobrej woli obu stron jest możliwe i to w taki sposób, że partnerzy zachowują swoją pełnię i wolność. Dla mnie to jest niezwykłe i chciałabym, żeby świat tak właśnie funkcjonował.
Wizjonerskie? Trochę tak, za to, jak każdy zacznie od siebie, to efektem motyla, czyli od małej do dużej zmiany tak się właśnie stanie. Kiedyś! A teraz przyjrzyjmy się trzem sytuacjom, w których w jakiś sposób prawdopodobnie zdarzyło Ci się uczestniczyć. Jeśli nie, to szczerze gratuluję i super dla Ciebie. I jeśli tak właśnie masz, to przejdź przez nie, proszę hipotetycznie. Czy tak jest dla Ciebie w porządku?
Sytuacja pierwsza to taka, kiedy w Twoim kierunku pada coś w stylu…
„Paple byle, co.” „Furiatka!” „Co się wściekasz?” Czyli wyobrażam sobie, że tuż przed tym z Twoich ust idzie wiązanka słów na tak zwanym wysokim „C”. Tylko, o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi? I o jaką swoją ważną w tym momencie potrzebę dbasz w taki, a nie inny sposób?
Dla mnie to wygląda na troskę o autentyczność, swobodną ekspresję siebie albo o ochronę. Przypuszczam jednak, że jeszcze bardziej w tym momencie potrzebujesz w jakiejś sprawie jasności, sensu, wsparcia, bycia usłyszaną albo dotrzymania jakiegoś ustalenia? Wybierasz strategię wysokiego „C” i o.k. Masz do tego prawo. Klops w tym, że jest spora szansa, że akurat takie działanie nie zbliży Cię do celu i realnego zadbania o to, co jest rzeczywiście w tej sprawie dla Ciebie ważne.
Rozwiązaniem może być poszukanie takiego sposobu działania, który zadba o wszystkie te potrzeby naraz. Tak, to jest możliwe. Tylko najpierw trzeba te potrzeby w sobie znaleźć, a im więcej wprawy, tym jest nam łatwiej i robimy to szybciej. Choć nauka języka serca, czyli wyrażania i słuchania uczuć i potrzeb jest jak poznawanie języka obcego. W którym zobaczenie, że, „o kurczę, coś mnie wkurza, ale chcę wyrazić to inaczej, niż zwyczajowo” jest kamieniem milowym. Tak, jak w języku obcym, gdy umiesz swobodnie powiedzieć „Kali chcieć jeść.” I potem nauka idzie już łatwiej.
To teraz druga sytuacja…
Popołudnie, kolejne w tym tygodniu w rozciągniętych dresach, nieuczesana, z kubkiem zimnej kawy w ręce i w zagubieniu, od czego zacząć albo, w co ręce włożyć? Bo roboty nie dość, że ani na jotę nie ubywa, to wręcz przeciwnie piętrzy się przed Tobą dumnie jak wieża Eiffla. Nie mówiąc o praniu, które jak czuły kot zawsze w wymiarze niejednej stery na Ciebie czeka i…
Jedyne, na co masz ochotę, to ponarzekać na przytłoczenie, brak czasu i w ogóle bezsens tego wszystkiego. Tylko, jakie, w takich okolicznościach Twoje głębokie potrzeby życiowe domagają się zauważenia?
Zgaduję, że to może być potrzeba ochrony, spokoju, odpoczynku, harmonii, mocy, kontaktu ze sobą. Może zaufania do siebie, wsparcia, albo jeszcze inna? Bo każda z nas poprzez strategię narzekania może troszczyć się o różną pilną dla siebie potrzebę i…
Gdyby chcieć wyjść z tego stanu, to pytanie, jakie można wtedy sobie zadać brzmi, na czym mi teraz najbardziej zależy, albo, za czym teraz tęsknię? I odpowiedzi szukać w potrzebach. A potem jak najszybciej przejść do działania innego niż narzekanie. Czyli warto poszukać nowej strategii na zadbanie o tę właśnie odkrytą potrzebę.
I ważne, żeby w tym niezwyczajnym dla siebie działaniu być wyrozumiałą i życzliwą tak, jak dziecko dla pluszowego pieska, którego uczy chodzić.
I sytuacja trzecia. Pomyśl, że jest wieczór, leżysz na kanapie, masz zamknięte oczy i marzysz o leniwym poranku. Takim, w którym budzi Cię subtelny trel ptaków. Gdzie nie gonią Cię terminy, gdzie śniadanie wjeżdża podane na tacy a obowiązki domowe znikają magicznie wszystkie zrobione na wysoki połysk.
Jaka potrzeba może stać za takim marzeniem? Przy czym marzenie jest tutaj dla mnie czynnością, czyli strategią, sposobem zadbania o jakąś potrzebę. Nie chodzi mi o treść marzenia, a przynajmniej mniej, tylko o sam fakt myślowego zatapiania się w marzenie. Może ono być Twoją strategią preferowaną dla zadbania, o jaką potrzebę?
Mnie przychodzi do głowy, że to może być potrzeba lekkości, inspiracji, optymizmu. To są moje przykłady, mogą do Ciebie pasować, ale mogą też nie pasować. Prawdę znasz tylko Ty. I gdy już wiesz, jaka potrzeba stoi za czynnością marzenia, możesz uruchomić swoją kreatywność i zadbać o nią w jeszcze inny sposób.
Dzięki temu zyskujesz nowe pokłady energii do działania. Prawdopodobnie nie od razu, jednak małymi krokami, wytrwale… to przyjdzie.
Widzisz, że motorem naszego działania są potrzeby? I, że o każdą z nich możemy zadbać na różne sposoby? Dam Ci konkret, bo…
Gdy potrzebuję uznania, to...
- Mogę powiedzieć sobie, „Dobra robota!”.
- Zapytać bliską osobę, czy zechciałaby do mnie zadzwonić w ciągu najbliższych dziesięciu minut i powiedzieć: „Gratuluję Ci ostatniego video!”.
- Rozwiesić na wszystkich drzwiach w domu, z obu ich stron, kartki z napisem: „Jestem dumna, bo to zrobiłam!”.
- Zapytać domowników, co z dzisiejszego obiadu smakowało im najbardziej i dlaczego?
- Pokazać świeżo namalowany obraz pięciu znajomym i zapytać o ich pierwsze przyjemne dla nich skojarzenie.
- Opowiedzieć ważnej dla siebie osobie o swoim osiągnięciu i zapytać, czy zechciałaby powiedzieć, co ode mnie usłyszała?
I wiele innych.
Gdy potrzebuję być usłyszaną, to...
- Mogę spotkać się z przyjaciółką.
- Poprosić rozmówcę o powtórzenie swoimi słowami, co ode mnie usłyszał.
- Nagrać na dyktafon list do siebie.
- Umówić się z bliską osobą na osiem minut mówienia bez przerywania mi.
- Zaproponować ważnej dla mnie osobie aktywność i zapytać, co o tym sądzi?
- Wziąć udział w grupie ćwiczącej empatię.
- Skorzystać z sesji terapeutycznej.
- Zabawić się z bliską osobą w tworzenie opowieści śpiewanej naprzemiennie.
- Zaśpiewać w chórze.
I wiele innych.
Gdy potrzebuję zaufania, to najpierw sprawdzam, w jakim dokładnie zakresie, bo dotyczy ona wielu obszarów. Jeśli potrzebuję zaufania do siebie, to mogę...
- Wypisać swoje osiągnięcia z ostatnich pięciu lat.
- Przypomnieć sobie egzaminy, które zdałam, szczególnie te najtrudniejsze i sobie za to podziękować.
- Umówić się z sobą na coś i umowy dotrzymać, choćby to było „Dzisiaj do 16.00 zrobię sobie koktajl owocowy”.
- Założyć słoik wdzięczności dla siebie i każdego dnia do godziny 20.00 wrzucać tam karteczkę z opisaną sytuacją, za którą jestem sobie wdzięczna.
- Prowadzić dziennik swoich zasad życiowych, mogę wprowadzać sobie nowy nawyk i to dokumentować.
- Pójść do parku linowego i przejść ścieżką tyle ile dam radę, mówiąc sobie, że idę do momentu, w którym jestem spokojna, a potem schodzę.
- Skoczyć na bungee.
- Skoczyć ze spadochronem.
- Wejść na Śnieżkę.
- Podjąć się nowego wyzwania z umową, że dla obu stron to jest próba.
I wiele innych.
A teraz poznaj, proszę cztery zasady ogólne dotyczące potrzeb, trzy wskazówki dla początkujących i… ale o tym później.
Zasada 1
Wszyscy na ziemi mamy takie same potrzeby bez względu na płeć, wiek, status, miejsce zamieszkania, czy to, czym się akurat zajmujemy. Może trudno w to uwierzyć, jednak TEGO SAMEGO potrzebuje prezes wysokiego szczebla w Nowym Yorku, co noworodek w Republice Południowej Afryki. Bez czego się nie obejdziemy? Bez bezpieczeństwa, bez bycia ważnym. Bez bliskości, zrozumienia, odpoczynku, harmonii i jeszcze kilkudziesięciu innych wartości.
Zasada 2
Każdy z nas ma swoje ulubione, oryginalne sposoby dbania o potrzeby. Te sposoby zmieniają się, zgodnie z naszym rozwojem. To naturalny proces. I pokażę Ci go na przykładzie piękna. Zobacz!
Dziecko swoją pierwszą kreskę uznaje za bezwględny ósmy cud świata, co zresztą jest prawdą. Później, za kilka lat, gdy odwiedzi galerię za ten cud uzna światowej sławy obraz albo, jako uczestnik koncertu jakiś utwór muzyczny. Ale może być też tak, że na drodze życiowej w zachwyt do bezdechu doprowadzi go widok górskiego pasma, nowe sportowe auto albo tort u babci? A jeszcze później ósmym cudem świata będzie kreska postawiona miękką kredką przez jego wnuka na świeżo malowanej ścianie w salonie. Łatwo zorientujesz się, że ulubione strategie mogą, choć nie muszą, zmieniać się też w zależności od naszego statusu czy miejsca zamieszkania.
Zasada 3
Działamy dla swoich potrzeb, a nie przeciwko komuś. Cokolwiek robimy, to dla zadbania o ważną dla nas potrzebę. To dzieje się też wtedy, gdy się nad tym nie zastanawiamy. Tak się po prostu dzieje. Jednak, gdy mamy świadomość potrzeb, to stwarzamy szansę na dobre zadbanie o siebie i na uwzględnienie w tym takich samych praw do dbania o swoje potrzeby kogoś innego. Warto pamiętać, że dla swoich potrzeb działamy też wtedy, gdy mówimy „nie”.
Zasada 4
Cokolwiek robimy, to za każdym razem najlepiej jak na dany moment potrafimy. Co nie zmienia faktu, że czasem fala emocji nas ponosi i jedyne, o czym marzymy, to cofnąć czas. Wtedy warto skorzystać z serwisu naprawczego, czyli sprawdzić, co nami kieruje teraz? Co możemy w tej sprawie zrobić w danej chwili? I jakie są możliwe działania takie, które zadbają o wszystkie ważne potrzeby naraz? Przeszłości nie cofniesz, a nie myli się tylko ten, kto nic nie robi. Ważne, żeby dać sobie wtedy dużą porcję życzliwości, łagodności, empatii i po prostu spróbować jeszcze raz.
Zastanawiam się, czy brzmi to dla Ciebie dobrze, bo wiem, że to, o czym piszę, niby jest proste, jednak w życiu bywa bardzo niełatwe! Gdyby było inaczej, to nie spotkałybyśmy się dzisiaj tutaj, prawda?
Jeśli możemy iść dalej, to podam Ci trzy wskazówki, które zastosowane w życiu zrobią różnicę.
Po pierwsze…
1. Najpierw dbaj o swoje potrzeby. To jest tak jak na pokładzie samolotu, kiedy w razie konieczności maskę tlenową zakładasz najpierw sobie! To nie jest egoizm. To obietnica, że jesteś i będziesz by pomóc, wesprzeć, by być razem. Żeby móc komuś dać uwagę i zrozumienie, najpierw sama musisz to w sobie mieć. Tu dobrze pasuje mi powiedzenie, choć może zabrzmieć jak kubeł zimnej wody, jednak pasuje jak ulał, że z pustego i Salomon nie naleje. No nie naleje.
To była pierwsza wskazówka. Co mam dalej? Po drugie…
2. Poszukaj kogoś, z kim możesz uczyć się języka potrzeb. To wspaniała podróż jak wędrówka szlakiem górskim. I przyznasz, że bezpieczniej jest tam iść z kimś. Czeka Cię droga poszukiwań, wzlotów i upadków, prób, wyzwań i zachwytów. Cudowna. I bardzo przyda Ci się w niej pomocne ramię. Ktoś, kto poda rękę, kawę, chusteczkę, albo snickersa i komu odwdzięczysz się tym samym. Idealnie byłoby gdybyś mogła uczestniczyć w grupowych spotkaniach na żywo. Jeśli tylko możesz to z całego serca Cię do tego zachęcam. Jeśli nie jest to możliwe to skorzystaj z sesji online. Z tego, co obserwuję to naprawdę jest dużo dostępnych różnych inicjatyw. Poszukaj takiej, w której poczujesz się jak na babskim wieczorze z przyjaciółkami.
Po trzecie...
3. Jedna trudność naraz, czyli idź małymi krokami. Ucz się na sytuacjach, które nie są skrajnie trudne albo na takich, które wywołują mniejsze nasilenie emocji. Oswajaj się z nowymi umiejętnościami jakbyś wchodziła do jeziora. Powoli, małymi krokami wytrwale. To nie jest tajemnica, że bez treningu nie zdobędziesz Tatr. No nie! I wiesz, co? W podziękowaniu za to, że tu ze mną jesteś dam Ci jeszcze jedną wskazówkę.
Bo wiem, że w razie konieczności jej użycia pozwoli Ci uratować ogrom energii, a możliwe, że ważną relację… niejedną!
Chodzi o złość, która jest strażniczką wartości, zasad, idei i reguł. Gdy tylko zorientujesz się, że zaczyna się w Tobie kokosić. Co, jak wyobrażam sobie, poznasz po tym, że w ciele pojawi się napięcie, ucisk albo sztywność. Poczujesz niepokój, irytację, poddenerwowanie, zdenerwowanie. A im szybciej to złapiesz tym lepiej, to weź wtedy głęboki oddech, dwa, trzy, a nawet jeszcze kilka i powiedz sobie tak:
„Jestem zezłoszczona na… x,y,z BO teraz ważne dla mnie jest…
I poszukaj wartość, o jaką Ci chodzi w tym konkretnym zdarzeniu, w tym momencie. Mnie to bardzo pomaga przekierować uwagę, wyhamować złość, złapać kontakt z rzeczywistością i wziąć odpowiedzialność za to, na co w tej danej sytuacji mam wpływ.
Tak! Też się wciąż uczę i każdego dnia to wymaga ode mnie nowej odwagi. Czasem wypowiedzianej szeptem, że jutro spróbuję jeszcze raz. Dla mnie budowanie relacji z samą sobą, czy z innymi jest jak cudowna podróż szlakiem górskim, który... czasem koi, a czasem nie rozpieszcza, bo...
Nawet, jeśli go znam, to za każdym razem widzę i przeżywam inaczej. Wciąż dostarcza nowych wyzwań, satysfakcji. Daje lekcję burzy, wichury albo kontuzji. Jednak pozostanie na szlaku, pokonywanie kolejnych dolin i wzniesień prowadzi do jedynego w swoim rodzaju zatrzymania, pokory i zachwytu. I w tym miejscu...
Ogromnie gratuluję Ci wytrwałości.
To, że tutaj ze mną jesteś, dla mnie jest dowodem, że należysz do grona innowatorów niosących zmianę społeczną. Chapeau bas!
Aga, czasem odważna, a czasem wcale przewodniczka po relacji ze sobą. Bo uczucia uznaję za klucz świadomego życia, a wartości za sedno naszej tożsamości. Pomagam kobietom wrażliwym lepiej się rozumieć i prawdziwiej żyć, nawet, jeśli w działaniu kręcą się w kółko. W rozmowach lubię dochodzić do źródła. W myślach bujam w metaforach, a w życiu biegam boso.
Lubię pisać, frytki, avocado i… wiele innych tematów, o których opowiem Ci innym razem i… bardzo cieszę się, że nasze drogi skrzyżowały się właśnie teraz. Moim hasłem przewodnim jest U/słyszeć Siebie, bo głęboko wierzę, że dzięki jasności najpierw, o co nam samym chodzi w relacjach z innymi jesteśmy swobodnie prawdziwe, a w życiu szczęśliwe.
Po więcej informacji o potrzebach w rozumieniu Komunikacji Serca zapraszam, o Tutaj >>>
P.S.
Pomyśl o jednej osobie, dla której ten wpis mógłby być szczególnie pomocny i przekaż, proszę link >>> https://uslyszecbyzrozumiec.pl/kompromis-to-nie-porozumienie/
Dziękuję!