Mistrzowskie wsparcie
Egzamin pierwszy na studiach, to…
nic nadzwyczajnego, szczególnie, że o 20.00 i w akademiku. A przechodzę go na zielonogórskiej uczelni z grupą pedagogicznych koleżanek czwartego lutego 1994 roku w przed terminie.
Gwar, stres, szmer przerzucanych do ostatniej chwili notatek i…
decyzja, która z nas wchodzi, jako kolejna? Zwyczajowo dla siebie, nie pcham się wcale. Tylko, że im jestem dalej, tym niepewność coraz mocniej otula mnie swoim mrokiem. I co z tego, że logika mnie ciekawi? I przez ostatnie dni materiał powtarzam z ogromnym zaangażowaniem tak, że żadna z dziewczyn nie ma wątpliwości, że wszystko mam w małym paluszku, skoro teraz…
Brakuje mi pewności, albo moc odbiera mi strach przed nieznanym? Tego nie wiem, a już na pewno nie wtedy.
I kiedy w końcu przychodzi pora na mnie…
to jestem gotowa powiedzieć, a może nawet to robię, że…
Rezygnuję, na co… kilka par rąk sprawnie wpycha mnie za drzwi doktorskiego gabinetu i przytrzymuje klamkę. A we mnie cisza, bo…
Przede mną długi, słabo oświetlony, wąski pokój z biurkiem na końcu. A za nim serdeczna para oczu sympatycznego wykładowcy. Chcę ruszyć dalej, jednak nogi mam jak z ołowiu. Szukam oparcia w sobie, tym bardziej, że wycofać się nie da, bo…
Za drzwiami grupa, którą nie interesuje moja niepewność. No i przecież wiem, że ta rozmowa i tak mnie czeka, a więcej się już nie nauczę. Wygląda na to, że rozsądek pomaga mi zebrać się w sobie i ruszam jak przez krętą kiszkę przed siebie. Aż w końcu siadam na brzeżku wygodnego krzesła.
Podaję indeks i czekam na to, co będzie dalej.
Tymczasem doktor z Poznania z promieniującym spokojem przekłada kolejne kartki studenckiego dzienniczka, na co krew we mnie odpływa do koniuszków butów. I po chwili, jak przez mgłę słyszę pytanie, po którym jednego jestem pewna… A tyle się uczyłam i milczę. Smutna…
Po czym, do moich uszu dochodzi zatroskany głos akademickiego nauczyciela, „przecież Pani to wie!”. Na co moje szare komórki zdumione nieruchomieją jeszcze bardziej, a po sekundzie odzyskują werwę. Gardło odkorkowuje się i zaczynam dzielić się tym, co przez cały semestr na zajęciach wprowadza mnie w zdumienie i zachwyt. Egzamin zdaję na pięć, tylko zastanawiam się, czy ten z wiedzy, czy z życia, bo…
Sukces to połączenie zaangażowania, wytrwałości i wsparcia…
Aga – przewodniczka po relacji ze sobą
P.S.
A co powiesz na popracowanie razem? >>>