W swoim rytmie
I jeszcze raz…
skaczę. Macham rękami i niestety, jako kilkulatka…
opadam na trawę
zupełne tak samo nudno jak przed chwilą. Jednak, podnoszę się. I po raz kolejny wdrapuję na stos drewna przy płocie odgradzającym łąkę od drogi leśnej.
I wyobrażając sobie jak latam, rzucam się nogami w dół. Niestety to samo.
.
![](https://uslyszecbyzrozumiec.pl/wp-content/uploads/2023/01/stos-drewna-300x225.jpg)
Ponawiam próbę ruszając rękami jeszcze silniej. I będąc pewna, że cel jest blisko, po raz kolejny stopami ląduję na ziemi miękkiej jak dywan. Hmm!
Niepocieszona szuram butami o piach. A w głowie tworzę kolejny zamysł. Bo kontakt z ciałem i…
słuchanie jego impulsów to naturalna moc…
do której w życiu wracam wielokrotnie. Na przykład wiele miesięcy później na zajęciach z callanetics ’u, tańca.
Czy uzyskując uprawnienia instruktora rekreacji ruchowej ze specjalnością hipoterapii i jazdy konnej. Czegoś jednak wciąż mi brak.
Szukam swojego wyrazu.
I przewijając czas o kilka lat dalej, jako pedagog prowadzę zajęcia dla rodziców z dziećmi według Ruchu Rozwijającego Weroniki Sherborne. Stawiając w nich na bezpieczeństwo i radość płynącą z kontaktu i…
swobodnego przepływu energii.
Zastanawiam się też nad poszerzeniem swoich kompetencji przez ukończenie kursu terapii tańcem. A w międzyczasie próbuję pełnego magii flamenco.
I na drodze życiowych dróg przeżywam kontakt ze stadem koni swobodnie żyjącym na bezkresnych hektarach.
Doświadczam też połączenia z ukochaną klaczą Frygą, która maszerując krok w krok w rytmie, jaki jej proponuję daje mi tym poczucie
niezwykłej bliskości i więzi.
Do tego spacery i rower z Lusią, czyli psem północy, w którego jestem jak w obrazek wpatrzona z wzajemnością. I to wszystko sprawia, że mam się bardzo dobrze, nawet, jeśli dni są trudne. Bo…
ruch to życie.
I tak, aż do egzystencjalnego szturchańca, kiedy mierzę się z kilkoma stratami. I zalegam na kilka miesięcy w jego minimum.
A, gdy podnoszę się budując nowe nawyki odkrywam, że taniec nie idzie mi już jak dawniej. Bo…
dusza z ciałem depczą sobie po palcach.
Jestem w tym zagubiona. Jednak małymi krokami na nowo uczę się znanych sobie rytmów. Bo pamiętam, ile dają mi radości. Z czasem
odzyskuję spójność i
nadrzędną w niej dla mnie swobodę i autentyczność. A do tego trafiam na szkołę tańca online latinodance.pl
![](https://uslyszecbyzrozumiec.pl/wp-content/uploads/2022/06/Agnieszka.png)
I, gdy słyszę gorące rytmy, to budzą się we mnie iskry życia tak, że siedząc na kanapie nogami przebieram, jakbym już była na parkiecie.
A za każdym kolejnym poznanym utworem odważam się w domowych pieleszach na coraz to więcej. I tak, aż do soboty 21 stycznia 2023 roku, kiedy odpalam komputer i staję
oko w oko z pierwszą profesjonalną lekcją salsy.
Mam w sobie gotowość, otwartość, wolę nauki i niepewność. Bo na tanecznych zajęciach w grupie na żywo różnie u mnie z tym bywa.
I jakże mi się tu podoba. Marta, jako kobieta o wyjątkowej dla mnie
subtelności i gracji
każdy ruch pokazuje z przodu i z tyłu stopniując przy tym trudność kolejnych figur.
Przypomina też o pracy rąk i oddechu tak, że nie zauważam, kiedy krok podstawowy jest dla mnie ulgą, gdy się pogubię. Bo znam go już na tyle, że na pstryk
wprowadza mnie z powrotem w rytm.
.
Mam przy tym ogrom frajdy, skupienia i wrażenie, że to nasze kolejne zajęcia. Jestem oniemiała i zachwycona. Bo, to jak początek nowej przygody. Aga
.