Harmonia pomimo barier

Maj 2022 roku. Piękna pogoda, soczysta zieleń i ptaki, które śpiewają całymi godzinami, jakby wciąż miały swoje pięć minut. W takich okolicznościach w odstępie kilku dni spotykam na swojej drodze konie. I już mówię, jak to wygląda. Bo za pierwszym razem są tuż obok miejsca rodzinnego spotkania, na którym właśnie jestem.

I tak naprawdę, to ja do nich idę stawiając kroki poruszona i niepewna, bo tyle czasu minęło, od kiedy… Mam z nimi swoje ostatnie twarzą w twarz, no i tych przede mną nie znam. Jednak dziarsko przestawiam kolana tak, że coraz wyraźniej widzę łąkę, drzewa, krzewy, rzeczkę, czyli sielskość błyszczącą nie mniej niż słońce na niebie.

Towarzyszy mi w tym lekki wiatr, jednak dyskretny na tyle, że ledwo widać jak porusza jednocześnie moimi włosami i końską grzywą. I właśnie zatrzymuję się przed drewnianym ogrodzeniem, bo jeszcze nie wiem, czy chcę je przekroczyć, a poza tym to nie mój teren. Stoję nieruchomo, przymykam oczy, otwieram i obserwuję tak drogie mojemu sercu czworonogi.

A one z wolna skubiąc trawę zieleńszą niż niejedna żaba zbliżają się do mnie. Nie! Nie od razu. Chociaż kucyk nagle zrywa się i radośnie przebiega. Dwa duże podchodzą najpierw do siebie i nawzajem drapią zębami z wyczuciem po karkach, a czwarty zostaje na uboczu łapiąc całym sobą ciepłe popołudniowe promienie. I wygląda na to, że jest im w tym niezwykle dobrze, a nawet beztrosko. Machają ogonami, jakby w rytmie slow, a po chwili dają kolejny krok w moją stronę…

Na ten widok oblewa mnie radosne zdumienie, bo tego jestem najbardziej ciekawa, czy mając wybór zbliżą się? I tak razem sobie w tym jesteśmy. Po kilku kolejnych minutach dołącza do mnie ktoś z rodziny, rozmawiamy. A potem jeszcze przez moment zostaję przy koniach sama…

I przewijając czas kilkadziesiąt minut dalej, kiedy przekręcam kluczyk w samochodzie gotowym do odjazdu, zabieram to wspomnienie pod powiekami zrelaksowanych oczu jak świeżą odbitkę z polaroidu. A potem kilka dni później, kiedy jestem już u siebie i właśnie wracam ze spotkania w szkole z Bajki i mijam miejsce, o którym od dawna myślę, że tu będą konie, to…

Zaskoczona i z niedowierzaniem widzę, że… Tak! Są trzy, w tym źrebak. Widok miły, bo stoją blisko siebie tak, jakby w skupieniu esencji relacji, jaka je łączy, i to wbrew otwartej przestrzeni, w której się znajdują podzielonej białymi barierami na sektory. Każdy szczegół tego obrazu rejestruję w ułamku sekundy kątem oka, bo cały czas uważnie trzymam kierownicę i patrzę na drogę. A po chwili, kiedy już zmieniam bieg auta na wyższy, to wracam myślami do widoku sprzed kilku dni znad rzeczki i tego tutaj. I czuję jak otula mnie fala wzruszenia, bo to, co je łączy to fakt, że…

Bliskość, uważność i wolność istnieje też tam, gdzie widoczne są ograniczenia.

Aga – Twoja przewodniczka po relacji ze sobą

P.S. Bądźmy w kontakcie >>>