Spokojne myśli.
Jeśli masz tak, że natłok myśli powoduje, że nie wiesz co robić, od czego zacząć i ostatecznie nie robisz nic, a przynajmniej masz takie wrażenie i chcesz to zmienić, to…
Wskazówka 1 [teatr mentalny]
Przelewaj myśli na papier!
Wyobraź sobie, że twoja głowa jest jak gmach wielkiego teatru, w którym nie ma dyrektora. Panuje tam wielki chaos, jest mnóstwo ludzi, którzy nie wiedzą, co do kogo należy, ani kto, za co odpowiada. Są tam aktorzy, pracownicy działu administracji, działu technicznego i przypadkowi przechodnie. W twojej głowie tymi osobami są właśnie twoje myśli. Aby teatr zaczął dobrze działać i spełniać swoją funkcję potrzebuje zarządcy, a w przypadku twoich myśli najlepiej, gdy dyrektorem zostaniesz ty sama. Co zrobić dalej?
Sprawdzić stan aktualny teatru mentalnego, czyli zrobić bilans, audyt i wystarczy ci do tego ołówek, kartka papieru i chwila dla samej siebie. Usiądź w spokojnym miejscu i pisz wszystko co ci przychodzi do głowy bez żadnej cenzury. Po prostu przelej na papier to, co się w twojej głowie kotłuje. Moja prośba i wskazówka jest taka, że jak już skończyć pisać i wszystko sobie przeanalizujesz, to tę kartkę zniszcz. Przypuszczam, że będą tam myśli albo zwroty skierowane do ważnych dla ciebie osób, które lepiej, by dla ochrony relacji w takiej formie ich nie dostały.
Możesz zrobić to ćwiczenie kilka razy w ciągu najbliższych dni i jestem pewna, że co najmniej kilka twoich myśli będzie spokojniejszych. Lekkiego pióra!
Jeśli masz tak, że w ciągu dnia twoje myśli galopują, jak stado dzikich koni i nie wiesz, od czego zacząć, co zrobić i ostatecznie nie robisz nic, a przynajmniej takie masz wrażenie i chcesz to zmienić, to…
Wskazówka 2 [uogólnienia]
Zamiast uogólnień mów, co konkretnie masz na myśli i jak często to się zdarza!
Poobserwuj swoje myśli, czy używasz w nich takich słów, jak:
- nigdy,
- jak zwykle,
- zawsze,
- znowu, które z założenia nie dają wskazówek do działania.
Sprawdź, ile razy w ciągu dnia to się wydarza i w stosunku do kogo robisz to najczęściej. Potem pomyśl, że uogólnienia, których używasz, są jest zestaw worków na twoich plecach, do których za każdym razem, gdy je stosujesz, wpada kamlot o wadzie 5 kg. Aby tego uniknąć, zamieniaj uogólnienia na informacje, za każdym razem jak tylko to jest możliwe.
W ten sposób, zamiast dołożyć sobie ciężaru dajesz prezent wspierający relacje, z samą sobą też. Jak to zrobić?
Wystarczy, że zanim wypowiesz dane uogólnienie, dokonasz w głowie wyjaśnienia, o co tak naprawdę ci chodzi, odpowiadając sobie na dwa pytania:
- Co konkretnie mam na myśli?
- Jak często to się zdarza?
Podam ci przykład z mojego życia: Kilka dni temu przyklejam slajd do filmu i w pewnym momencie złoszczę się i mówię sobie tak: „ZNOWU zapomniałam jak to zrobić!”Bach! Kamlot poleciał do worka i skrzydeł mi nie dodał, a mogłam zrobić to inaczej i powiedzieć sobie tak:„Trzeci raz w życiu przyklejam slajd do filmu, nie wiem jak to zrobić, zapomniałam”.
Wtedy nie dość, że mam lekkość, to od razu przychodzi rozwiązanie, bo przecież w tej sytuacji wystarczy że zrobię kilka notatek.
Znasz takie powiedzenie, że jak mężczyzna nie wie co powiedzieć, to nie mówi nic, a kobieta jak nie wie co powiedzieć, to „gada” tak długo aż coś wymyśli? Ja to znam bardzo dobrze i jak pokazuje życie, czasami z tego korzystam, ale teraz robię to już bardziej świadomie.
Jeśli masz tak, że w ciągu dnia dokucza ci natłok myśli i nie wiesz co robić, od czego zacząć i ostatecznie nie robisz nic i chcesz to zmienić, to…
Wskazówka 3 [porównania]
Porównuj się, do samej siebie sprzed chwili!
Poobserwuj swoje myśli i słowa pod kątem używania porównań. Sprawdź, ile razy w ciągu dnia to się wydarza i w stosunku do kogo robisz to najczęściej. Pomyśl o porównaniach jak o akumulatorze swojej odwagi, który doładowujesz i dodajesz mu mocy, albo go osłabiasz. Jak to się dzieje? Mamy dwa rodzaje porównań. Jednym z nich są porównania siebie do kogoś, czyli jesteśmy „za jakieś”, np. za mało zorganizowane, za smutne, za wesołe, za chude, za grube albo jesteśmy „nie dość jakieś”, np. nie dość sympatyczne, nie dość wesołe, nie dość szczupłe, nie dość zdolne i to jest ten rodzaj porównań, który osłabia nasz akumulator.
Drugim rodzajem porównań są porównania samej siebie do stanu wcześniejszego, czyli dostrzeganie i docenianie swoich postępów i sukcesów, które osiągnęłyśmy w stosunku do tego, co było chwilę wcześniej. I to są porównania, które wzmacniają naszą odwagę.
Jestem pewna, że unikanie porównań siebie do kogoś pomoże uporządkować kilka myśli i doda ci skrzydeł. Progres nie perfekcja!
Jeśli masz tak, że w ciągu dnia twoje myśli błądzą w gąszczu nieporozumień i nie wiesz co robić, od czego zacząć i ostatecznie nie robisz nic, a przynajmniej masz takie wrażenie i chcesz to zmienić, to…
Wskazówka 4 [oceny]
Zamiast oceniania wyrażaj uczucia i dziel się wrażeniami na ważny dla ciebie temat!
Poobserwuj swoje myśli i słowa pod kątem używania ocen. Sprawdź, ile razy w ciągu dnia to się wydarza, w stosunku do kogo robisz to najczęściej i co istotne, czy robisz to wobec samej siebie?
Ocenianie jest jak odrywanie płatków kwiatów w zabawie z dzieciństwa, tylko zamiast pytań: „Kocha? Nie kocha?”, padają oceny takie jak: „jesteś fajna, jesteś niefajna, jesteś sympatyczna, jesteś niesympatyczna, jesteś zorganizowana, bałaganiara, miła, złośliwa itd.
W zależności od naszego potencjału, od tego jakim kwiatem jesteśmy i ile płatków mamy na starcie, tak długo jesteśmy odporne na oceny i opinie innych, zachowując poczucie własnej wartości. Co zrobić, by taką zabawę przerwać? Najlepiej ocen unikać i nie stosować ich w ogóle, a jeśli już to robić to świadomie i w określonym kontekście.
Jeszcze lepiej, gdy zamiast ocen wyrażamy swoje uczucia i osobiste wrażenia na jakiś temat. Dam ci dwa przykłady. Powiedzmy, że czekasz na koleżankę, która kolejny raz przychodzi po czasie i masz ochotę rzucić w jej kierunku kilka solidnych ocen. Zamiast tego możesz wyrazić swoje uczucia i powiedzieć: „Wiesz co? Gdy po raz trzeci w tym tygodniu przychodzisz 15 minut po czasie, na jaki się umówiłyśmy, to jestem tak zirytowana i tak zezłoszczona, że aż mam ochotę ci powiedzieć: „Jesteś okropna spóźnialska!” albo wchodząc do pokoju dziecka zamiast: „Ojej! Ale pięknie to robisz”, to możesz powiedzieć: „Gdy widzę, jak pięknie rysujesz, to rozpiera mnie taka duma i radość, że aż mam ochotę cię przytulić!”
Jestem pewna, że zamiana ocen na wyrażanie uczuć i opis wrażeń na jakiś temat, pomoże ci uporządkować co najmniej kilka myśli.
Jeśli masz tak, że w ciągu dnia twoje myśli biegają zdezorientowane, jak mrówki, którym ktoś popsuł mrowisko i nie wiesz, co zrobić, od czego zacząć i ostatecznie nie robisz nic, a przynajmniej takie masz wrażenie i chcesz to zmienić, to…
Wskazówka 5 [iluzje]
Mów językiem faktów!
Poobserwuj swoje myśli i słowa pod kątem opisywania zdarzeń i sytuacji w taki sposób, że nikt nie może powiedzieć: „To nieprawda!” Sprawdź, czy i jak często formułujesz myśli, używając iluzji, które odciągają uwagę od tego, co rzeczywiście dzieje się dookoła.
Iluzje są jak huśtawka, na której po jednej stronie są myśli życzeniowe, a po drugiej myśli katastroficzne. Dodatkowo zawierają one oceny i interpretacje, które są katalizatorami silnych emocji. Aby wiedzieć, co w danej sytuacji zrobić, w pierwszej kolejności potrzebny jest obiektywny opis danej sytuacji i możesz to zrobić, jakbyś była obiektywem kamery. Oznacza to tyle, że opisujesz zdarzenie podając to, co widzisz i to, co słyszysz tak, jak zapisałaby to kamera.
Dzięki temu:
- wzmacniasz swój kontakt z rzeczywistością,
- zachowujesz spokój,
- masz wewnętrzną jasność i
- utrzymujesz wspólne pole do rozmowy z kimś, nawet na niewygodne tematy.
Dam ci dwa przykłady. Zamiast powiedzieć: „Notorycznie się spóźnia”, możesz opisać to tak: „Po raz trzeci w tym tygodniu przyszedł 10 minut po dzwonku na pierwszą lekcję.” Inny przykład to zamiast powiedzieć: „On myśli, że jestem nieodpowiedzialna.”, to możesz opisać to tak: „Wczoraj na zebraniu powiedział: „W związku z brakiem raportu na dzisiaj tak, jak się na to umawialiśmy, proszę o przesłanie mi go e-mailem, do jutra do godz. 14.00″
Najważniejsze to zrobić pierwszy krok i zacząć oddychać, by żyć, zamiast łapać powietrze, by przetrwać kolejny dzień.
Dla mnie budowanie relacji z samą sobą czy z innymi jest jak wędrówka szlakiem górskim, który czasem koi, a czasem nie rozpieszcza. Nawet jeśli go znam, to za każdym razem widzę i przeżywam inaczej. Wciąż dostarcza mi nowych wyzwań i satysfakcji. Czasem daje lekcję burzy, wichury, a zdarza się, że i kontuzję, ale to znamy chyba wszyscy.
Wiem, że przy odrobinie dobrej woli poszukanie porozumienia, nawet jeśli bywa trudne albo boli, to jest możliwe i to w taki sposób, że strony zachowują swoją pełnię i wolność. Dla mnie to jest niezwykłe i chciałabym, żeby świat tak właśnie funkcjonował. Wizjonerskie?
Trochę tak, ale, jak każdy zacznie od siebie, to efektem motyla tak się właśnie stanie. Kiedyś!
Jeśli chcesz wejść na tę ścieżkę ze mną, to zapraszam Cię do społeczności kobiet wrażliwych, dla których oczywiste jest, że kontakt budują słowa mniej niż intencje.
Aby to zrobić i odebrać materiały dodatkowe, kliknij
>> TUTAJ <<
P.S.
Pomyśl o jednej bliskiej Ci osobie, której ten materiał mógłby się spodobać. Jeśli uważasz, że może Jej pomóc, to KONIECZNIE >> prześlij link:
https://uslyszecbyzrozumiec.pl/spokojne-mysli/
Dziękuję.