Jak kłócić się mniej
Odpowiedzialność, zaangażowanie, niezawodność czy…
innowacyjność to warunki pracy opartej na partnerstwie.
I współtworzenia w harmonii. Mają też…
swoją cenę, jeśli przesłaniają urok i smak życia. Na co…
w odpowiedzi z kawą przychodzi chandra, nietypowa dla siebie nerwowość i wypadanie z listy zadań zrealizowanych.
To opowieść o Innych. Bo przecież nie o mnie, prawda? Nie czytasz dalej?
– Rozumiem. Za to, jeśli jednak jesteś tu jeszcze to zastanów się, jak odróżnić stan dobrostanu od jego braku?
Bo, gdy na pierwszy rzut oka „wszystko gra” jak w filharmonii, to tylko Ty wiesz czy autentycznie z serca, czy płacisz za to coraz więcej.
I, jeśli kosztuje tyle, co poranny prysznic ze śpiewem na ustach to zmykaj, szkoda dnia! Świat Ciebie potrzebuje już.
A, jeśli uśmiech przyklejasz coraz częściej jak nieustannie odpadającą płytkę w łazience, to się zatrzymaj.
Pomyśl, co jest nie tak? Gdzie zgrzytają Twoje wartości z prośbą o pamięć?
Zacznij od obserwacji tego jak dzielisz się tym, co dla Ciebie ważne?
Czy, gdy mówisz o tym, co budzi w Tobie uczucia to czy robisz to tak, że nikt nie może powiedzieć, „To nieprawda.”?
A dokładnie, czy używasz ocen, porównań albo uogólnień. No i czy i jak często korzystasz ze słów, „Bo Ty xyz!”
– A co się dzieje, gdy je zmienisz na, „Bo potrzebuję ABC”. Oto przykład:
Gdy wydarza się coś, po czym masz ochotę powiedzieć, „Bo Ty to tak zawsze!” to zanim, to powiesz:
1. Najpierw weź głęboki wdech, dwa a nawet trzy.
2. Potem nazwij to, co czujesz. Nadaj złości imię. Na przykład, „Jestem wkurzona!”
3. Później daj upust swoim myślom. Niech płyną strumieniem. Tylko zrób to proszę, tylko do swojej wiadomości. Na przykład, „Bo myślę sobie, że to nie jest w porządku tak ciągle mi mówić, co mam robić!”
4. I na końcu nazwij wartość życiową, która w tej konkretnej sytuacji nie jest zaspokojona. Na przykład, „Bo potrzebuję, żeby moje zdanie było brane pod uwagę.”
5. W skrócie mogłoby brzmieć to tak, „Jestem wkurzona, bo chcę być ważna!”

***
**
*
A, gdy słyszysz, „Znowu to samo!” to:
- prowadzisz rozmowę dalej,
- trzaskasz drzwiami,
- czy zamiast, co najwyżej uniesienia brwi, podkręcasz siłę głosu?
Sytuacja może być trudna. Bo taki komunikat ma szansę uruchomić wszelkie możliwe sposoby dla ratowania swojego dobrego myślenia o sobie.
A swoją moc pokazuje tym bardziej, im osoba, która to do Ciebie mówi jest dla Ciebie ważna.
A wtedy bliskość, więź, czy plejada wspólnych wspomnień drżą w posadach.
Bo zaskoczenie, zagubienie albo niewyrażony wcześniej żal natychmiast chowają się za złością.
A ta w środkach nie przebiera. Nie zastanawia się, co i jak zrobić, tylko działa.
Skoro została wezwana przez Twój emocjonalny Zarząd to jak strażak, który słyszy alarm, natychmiast jest w trybie, akcja! I co wtedy?
Gdy zorientujesz się na czas, że tracisz panowanie to w pierwszej kolejności wyjdź z tego pomieszczenia. Tylko daj znać, że za pięć minut wrócisz.
A, jeśli masz więcej wprawy, to zrób to na miejscu. Co? Zaopiekuj się w pierwszej kolejności sobą.
Czyli zadbaj o pełną informację, o co chodzi? Możesz to zrobić przez pytanie:
– Powiesz mi, co dokładnie masz na myśli?
Albo…
– Chodzi Ci o to, że…?
I pamiętaj o oddechu. Pogłębionym.
W sytuacji dla siebie trudnej dostarczaj tlen do mózgu w zwiększonej niż zwyczajowo ilości.
Dzięki temu utrzymasz kontakt ze sobą i tym, co Cię otacza. I podejmiesz działanie, jakie chcesz a nie zareagujesz nawykowo.
Chyba, że w krwi masz już empatię dla siebie i rozmówcy. Tylko wtedy nie byłoby Cię tutaj, prawda?
Trzymam kciuki. Bo w ważnej dla siebie relacji o jedną sprzeczkę mniej, to o szansę na dialog więcej.
– Aga
P.S.
– Znowu to samo!
– Chodzi Ci o to, że przyszłam 12 minut po czasie, na jaki się umówiłyśmy?
– Nie!
– A o co, dokładnie?
– Domyśl się!
– Jesteś wkurzona, bo nie zadzwoniłam, że będę później?
– Tak! Bardzo się o Ciebie bałam.
– Myślałaś, że coś mi się stało?
– Tak. Nie cierpię nie wiedzieć, co się dzieje.
– Chcesz, żebym dawała Ci znać, że będę później nawet, jeśli w grę wchodzi minuta?
– Tak. Bo inaczej odchodzę od zmysłów.
…
.