Cicha relacja.
To dzieje się cztery lata temu. Słońce budzi mnie swoim ciepłem i zapowiada kolejny, parny dzień. Ranek leniwie rozkręca się i chwilę później jadę już rowerem po poznańskich bezdrożach.
Jadę z kolegą na przejażdżkę, a pośrodku tej wyprawy mam umówione spotkanie z Agnieszką. Zaproponowała mi coś dla mnie niewyobrażalnego do wykonania. Ale jeśli mam to kiedyś zrobić, to tylko z nią.
Teraz nogi mi drżą, bo już sama myśl o tym mnie przeraża i przerasta ale jednocześnie mam ciekawość, tego co się wydarzy. Agnieszka od samego początku daje mi przestrzeń swobodnego wyboru działania w tej nowej dla mnie sytuacji. Ma w tym naturalną otwartość i przyzwolenie. Jest niezwykła.
Często mnie intryguje i zadziwia, i tym samym mobilizuje. To przy niej, za chwilę spotkam się albo nie, ze swoim ogromnym…
lękiem.
Nie wiem skąd go mam, a znam siebie od niejednej podszewki. Spory bagaż doświadczeń życiowych skutecznie nauczył już mnie pokory, szacunku i dystansu. A człowiek, jego emocje, uczucia i rozwój fascynuje mnie nie tylko zawodowo. Niby to wszystko wiem, ale tym razem na własne życzenie będę poza strefą własnego komfortu.
To będzie coś zupełnie nowego. Nie muszę tego robić, ale chcę.
Chcę spróbować. Chcę zobaczyć jak się zachowam. Czy ucieknę, czy dotknę, czy spróbuję, czy pokonam?
W końcu docieramy na miejsce. Witam się serdecznie z Agnieszką, która już na pierwszy rzut oka jest nad wyraz skupiona. Zaczynamy sesję. Słucham jej kolejnych wskazówek z uważnością kołującej jaskółki, bo omawiamy kluczowe sprawy dotyczące bezpieczeństwa.
Jestem tam tylko Ona, Ja i On. I ogromna przestrzeń, w której można się zagubić, gdyby być tam samemu. Jestem przejęta w nowy dla siebie sposób. Emocje chwilami wirują jak w malakserze ale wyraźnie to wszystko bardzo mi się podoba.
Z każdą kolejną sekundą oddycham coraz swobodniej, a ciało odzyskuje swoją lekkość. Jeszcze z wątpiącym niedowierzaniem, jakby chciało coś sobie sprawdzić, ale za chwilę znów wszystko łagodnieje. Jest zaskakująco dobrze.
Niezależnie od własnych myśli wyciszam się. Otula mnie spokój i nieokreślona głębia.
Pracujemy dalej. Subtelne słowa Agnieszki dodają mi odwagi i w końcu dotykam ciepłej, lśniącej, czarnej sierści. Głaszczę, szczotkuję, a gdy słyszę parskanie, śmieję się.
Waham się lekko, gdy podaję do mięciutkiego pyska jabłko albo kawałek marchewki. Zaskakuje mnie to, jak słodko chrupie moje przekąski. Jestem oniemiała tym, jaki on jest delikatny i czuły.
Mój lęk.
Nie mogę uwierzyć, że doświadczam czegoś tak fenomenalnego. Mija chwila, chwytam linkę i zaczynamy wspólny spacer.
I w tym momencie dzieje się we mnie coś magicznego. Całą mnie przechodzi dreszcz poruszenia, którego nie mam do czego porównać. Bliskość, współbrzmienie… a w głowie zamęt.
Przecież to niemądre, by przy i w relacji z koniem przeżywać coś takiego! Być z wielkim, przerażającym zwierzęciem w kontakcie. Jestem w szoku, a jednocześnie nie chcę tego przerywać.
Aga wciąż tu jest. Bliżej, dalej, nie wiem, choć całą sobą czuję, że nad wszystkim czuwa.
Jest we mnie ogrom zaufania i poczucie wolności, działania w tempie, w jakim tego chcę. Rozpływam się w bezpieczeństwie i intymności. Pełna synchronizacja. Pociągam uwiąz, na co koń zatrzymuje się, jakby mówiąc mi, że to nie było wystarczająco delikatne.
Nie wiem co się dzieje. Przykro mi. Nie chciałam tego. Czeka. Ja też. To mowa ciał. Napięcie schodzi, idziemy dalej. Jak w tańcu partnerów doskonałych. To takie niezwykłe i poruszające.
Od tamtego spotkania mój świat nabrał nowego znaczenia. Jakby innego wymiaru w kontekście relacji, ich budowania i tworzenia. Jestem tym zauroczona i mam w sobie zupełnie nową jasność, otwartość, gotowość… i świeżość. Lubię do tego wracać, a nawet za tym tęsknię. Było cudownie. Czuję radość, wdzięczność i dumę.
Przeżyłam wyjątkową relację w ciszy.
Tak, dobra relacja w ciszy to ogromna wartość. To coś wyjątkowego. I za to Ci Agnieszko ogromnie dziękuję. Za relację w byciu bez słów.
Magdalena